Do czego może prowadzić brak pewności siebie? Na przykład robisz sobie lekką korektę twarzy. Usuwasz uszy, kilka palców, odcinasz kawałek nosa, a w gałki oczne wstrzykujesz czarny atrament. I zaczniesz gwiazdorzyć na Instagramie. Może nie zdobędziesz sławy Kim Kardashian (344 mln obserwujących), ale ponad milion „folołersów” może już nieźle podbudować ego. Zdrowie staje się kwestią co najwyżej drugorzędną. To metoda nijakiego Antosia Lofreddo, ksywa Black Alien, który mając 24 lata rzucił pracę ochroniarza i zaczął w różnych klinikach zajmujących się chirurgią plastyczną dążyć do swego ideału, jakim jest image czarnego kosmity. Właściwie można przyjąć, że po kilku latach drastycznych modyfikacji ciała – prowadzonych w meksykańskich klinikach, już dopiął swego, nieprawdaż? Czarna skóra z wszczepionymi implantami, rozcięty język a’la kobra albo inny zwierz łuskonośny, spiłowane zęby, usunięta górna warga – btw – po tym zabiegu musiał na nowo uczyć się mówić. Ale to mu zupełnie nie przeszkadza w realizacji swojego – jak to nazywa – projektu Black Alien, gdyż już dzięki metamorfozie spełnił swój cel czyli „odzyskał pewność siebie”, nawet jeśli budzi w ludziach lęk czy odrazę. Co więcej, ponoć nawet nie zbliżył się do półmetka swojego projektu, który m.in. zakłada usunięcie jednej z nóg czy zastąpienie skóry metalem. Nie wiadomo, ile te zabiegi kosztowały i skąd były ochroniarz ma na to kasę jak i trudno przewidzieć dokąd go to zaprowadzi.
Czy taka transformacja rzeczywiście pozwoli dojść do ładu z samym sobą? Czy jest tylko kolejnym krzykiem rozpaczy? Za samobójstwem pierworodnego „ja” stoi nie tylko brak pewności siebie. Do tak drastycznych modyfikacji z pewnością popychają traumatyczne doświadczenia z przeszłości, bolesne zmiany teraźniejszości, niechęć do własnego ciała czy społeczny masochizm. W tym ostatnim przypadku można sobie tylko wyobrazić, z jakimi reakcjami społeczeństwa muszą się spotykać, biorąc pod uwagę falę hejtu, jaka ostatnio zalała Madonnę, za jej młodzieńczy wygląd. Co byłoby, gdyby ta nieśmiertelna popgwiazda wszczepiła sobie rogi i usunęła nos?
Idźmy dalej. Kojarzycie Zombie Boy’a, wytatuowanego od stóp do głów kanadyjskiego modela, który wystąpił w teledysku Lady Gagi, nagranego do utwory „Born This Way”? Gdy miał 15 lat zdiagnozowano u niego raka mózgu. Lekarze wątpili, że przeżyje operację. Wbrew wszystkiemu przeżył. A rok później zaczął na ciele tatuować wzory ludzkiego szkieletu, jakby chciał wejść w skórę samej śmierci. Ostatecznie życie bezpardonowo odebrała mu depresja. Rick Genest, bo tak naprawdę nazywał się Zombie Boy, odebrał sobie życie w wieku 32 lat. Podobny koniec spotkał Dennisa Avnera, Amerykanina, który po licznych modyfikacjach ciała mających upodobnić go do tygrysa (a właściwie tygrysicy) dał się poznać światu jako „Stalking Cat”. Ingerencję we własną tkankę tłumaczył tradycją przodków – z pochodzenia był Indianinem z plemienia Huron, którzy wierzyli w fizyczne przeobrażanie człowieka w swego duchowego patrona zwierzęcego. Szczęścia jednak mu to nie przyniosło. Ludzka tygrysica skończyła ze sobą w wieku 54 lat.
Być może lepszy los czeka marvelowskie postacie, które przyszły na świat w niewłaściwym ciele. Przykładowo, Wenezuelczyk, Henry Rodrigez kilkanaście lat temu zaczął przemieniać się w Red Skulla, superłotra, marvelowskiego przeciwnika Kapitana Ameryki: amputował część nosa, płatku uszu, wytatuował ciało na czerwono, gałki oczne na czarno, zaopatrzył w parę wyzywających implantów tu i ówdzie, „trochę” bólu i voilà! The Real Red Skull – bo takim się tytułuje – jako żywy! Do tego, jak zapewnia, szczęśliwie żonaty i rozwija z powodzeniem swój własny biznes, czyli studio tatuażu w Hiszpanii. Na brak klientów raczej nie narzeka.
Na zadowolonego z życia wygląda również pan Jaszczurka – czyli The Lizardman, Amerykanin, który upodobnił się do fikcyjnego reptilianina – zaostrzył zęby, wytatuował ciało w zielone łuski, rozciął język i zaopatrzył się w implanty, realizując – jak twierdzi – swoją artystyczną wizję. Mieszka w Teksasie z żoną i ukochanymi fretkami. I nic nie wskazuje na to, by wprowadzane przez niego modyfikacje były krzykiem ciemności.
Podobnie Rolf Buchholz, 62-letni Niemiec, notowany w Księdze Rekordów Guinessa jako posiadacz największej liczby kolczyków (prawie pół tysiąca) i zarazem osoba, która dokonała najwięcej modyfikacji ciała – ponad 500 do 2012 r. Swój „pierwszy raz” zaliczył po czterdziestce. Jak twierdzi – bez konkretnego powodu. A potem po prostu się uzależnił od wprowadzania kolejnych zmian.
Z kolei Tiamat Eva Medusa vel Dragon Lady wyraźnie zaznacza, że źle się czuła w ludzkiej skórze. Z traumatycznymi doświadczeniami – ponoć jako dziecko została porzucona przez rodziców na pustyni pełnej grzechotników, doświadczyła również przemocy seksualnej. Mimo to, zdołała przeżyć ponad pół wieku w typowo ludzkim schemacie: Richard Hernandez, bo o nim mowa (wymienne stosowanie męskich i żeńskich końcówek nieprzypadkowe), urodził się w Arizonie. Ożenił się, został ojcem, równolegle mocno stąpając w biznesie – doszedł nawet do fotela wiceprezesa jednego z dużych amerykańskich banków. Gdy skończył 53 lata dowiedział się, że jest nosicielem HIV. Wówczas wstąpił w niego gad, a właściwie najpierw kobieta, bo swoją przemianę rozpoczął od korekty płci. Następnie już jako Tiamat Eva Medusa wkroczyła w nowy smoczy wymiar. Amerykanka zmodyfikowała swoje ciało na totalnie. Usunęła nozdrza, uszy, większość zębów. Rozcięła język, wytatuowała gałki oczne na zielono. Jej skórę pokrywają liczne tatuaże i skaryfikacje. Ma też kilkanaście implantów imitujących rogi. – Wierzę, że jestem prawdziwym reptidem, pół człowiekiem, pół gadem – zapewniała w rozmowie z dziennikarzami „Daily Star”. Na Instagramie chętnie publikuje zdjęcia swoich różnorodnych stylizacji a także dzieli się malarską pasją, prezentując abstrakcyjne, dość mroczne obrazy.